poniedziałek, 28 września 2009

DNP Szczecinek 26.09.2009

DNP czyli Dzieciaki Na Paki. Tym razem akcja dla dzieciaków ze Szczecinka, auto uruchomione, Barnaba namówiony więc w piątek wieczór wyjazd w dwa disco na tamę do Bornego. Tam nocleg by rano pojechać do Szczecinka. Wieczór upłynął pod znakiem dopinania wszystkiego na ostatni guzik czyli poprawki roadbooków i szykowanie pakietów startowych. Prace zakończone koło 2 w nocy. Szybkie spanie i rano pobudka całego towarzystwa, śniadania w podgrupach i jazda do Szczecinka. Ponieważ czasu było mniej niż planowaliśmy jazda na skróty przez brud i dalej do dzieciaków ile fabryka dała. 

Dzieciaki czekały na nasz przyjazd o 10 na palcu tak jak to było uzgodnione przez Chimka z dyrektorka ośrodka. Szybkie losowanie załóg i rozdanie pakietów startowych (koszulki, jedzenie, roadbooki, zestawy przydasiek) i odliczanie. Załogi startowały z opóźnieniem, żeby każdy jechał jak najbardziej indywidualnie. Pierwsze kilometry to kluczenie po ulicach Szczecinka, potem już tylko szutrówki i drogi leśne. Na trasie było dużo zadań specjalnych jak np. jazda z zamkniętymi oczami po slalomie dzięki nawigacji pilota przez CB z "orlego gniazda". Ważna była tu komunikacja miedzy pilotem i kierowcą oraz zdecydowanie podejmowanych decyzji. Slalom kończył się słupkiem z kubeczkiem wody, który należało tylko dotknąć. U mnie w samochodzie okazało się, że na dojeździe do tego zadania urwałem gdzieś amortyzator. Wiec w oczekiwaniu na swoją kolejkę zająłem się demontażem zbędnego już wyposażenia. 

Zakończenie dnia zmagań na trasie off-roadowej miało miejsce w bardzo sympatycznej agroturystyce z konikami na wybiegu. Oczywiście była to rywalizacja sportowa więc skład sędziowski podliczył punkty i ogłosił zwycięzców. Dzieciaki otrzymały siateczki z zabawkami i różnymi pomocami naukowymi oraz dyplomy (każdy otrzymał taka pamiątkę). Natomiast dla kierowców 3 najlepszych załóg czekały jeszcze wspaniałe trofea robione na zamówienie przez tatę Chimka. Zdobywcy byli bardzo dumni z osiągniętych wyników.  Dzień się kończył więc miły gwar i słodkie już lenistwo zakłócił jeszcze mniej przyjemny moment odwiezienia całej tej gawiedzi do domu dziecka. Czułe pożegnania i do zobaczenia znowu na wiosnę.

My jeszcze się spotkaliśmy przy ognisku by odpocząć, pogadać troszkę i ponaprawiać nasze LR-y (w sensie mentalnym). Rano pobudka wczesnym przedpołudniem śniadanko z ogniska ogarniecie terenu i zebranie się do wyjazdu, wczesna jesień jednak zatrzymała nas jeszcze na chwile i kazała dopingować SkinMara w montażu osłony drążków, którą dostarczył Karol 55555. Było sporo uciechy ponieważ odwrotnie został wycięty napise 5x5.

Powrót do Poznania minął dość spokojnie, choć brak tylnego amortyzatora dawał się lekko we znaki. Było to odczuwalne zwłaszcza na szybciej pokonywanych przejazdach kolejowych. W drodze jeszcze odkryliśmy luz na końcówce drążka kierowniczego co było bardziej stresujące niż brak amortyzatora, a raczej posiadanie go bagażniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz