sobota, 30 czerwca 2012

No i stało się...

Dzisiaj Disco znalazło nowy dom, mam nadzieję, że będzie się nadal sprawowało tak jak nam i będzie dostarczać równie dużo przyjemności z jazdy i wypraw w teren.

Na pewno odwzajemni uczucie, którym zostanie obdarzone przez nowego właściciela (Rafała), z którym przemiło spędziłem przedpołudnie opowiadając o Disco i tym wszystkim co z nami przeszło.

A My tym czasem przesiadamy się do nowej rodzinno / firmowej teRenówki.... ale LR nadal w sercu...

czwartek, 21 czerwca 2012

Disco na sprzedaż

Nadszedł taki smutny czas na pożegnanie się z przygodą czyli sprzedamy naszego odkrywcę (Discovery).
Powód jest prozaiczny bo zmiany życiowe czyli powiększenie sie rodziny i szukanie bardziej komfortowego auta, jednak to nie koniec przygody z 4x4, a przynajmniej mamy taka nadzieję!

Land Rover Discowery I
Disesel 2,5 Tdi (200Tdi)
Rocznik: 1993 (IV kwartał roku)
Przebieg: 295000km
Wyposażenie standardowe czyli el. szyby, el. lusterka, alu felgi, szyber dach 2x, wspomaganie, stały napęd 4x4 z możliwością blokady centralnego mechanizmu różnicowego.

Auto sprowadzone do Polski w sierpniu 2008 roku. Używane  turystycznie ale terenowo i w takiej formie też zabudowywane. Disco ma już za sobą główne choroby wieku średniego i wszystko zostało wyleczone w serwisie SST z Długiej Gośliny. Wszystkie naprawy były robione przed czasem co pozwoliło wracać do domu za każdym razem. Lista napraw i modyfikacji jest długa, a  na ich potwierdzenie posiadam karty warsztatowe i faktury:
- remont mostów (mosty są fabrycznie 24frezowe, a nie 10)
- remont skrzyni biegów
- remont reduktora
- wymieniony rozrządz
- wymiana uszczelki pod głowicą oraz planowanie głowicy
- wymiana sprzęgła (na Valeo HD) + wysprzęglik i pompa
- wymiana zacisków przód i regeneracja tył
- wymieniona podłoga bagażnika.
- wyspawane progi
- wyspawane tylne mocowania budy
- wyspawana rama
- nowa chłodnica
- nowe lampy przednie
- komplet zawieszenia +2" wraz z wahaczami przód i tył (BlueSpring + ProComp ES9000)
- osłona drążków
- dyslokatory tył
- snorkel safarii
- opony BFG AT 235/85 r16 na najpiękniejszych felgach Borbeta
- alternator 150A
- instalacja na 2 akumulatory
- wskaźniki: voltomierz + turbo doładowania
- dodatkowe gniazda zapalniczek wraz z heblem
- zmodernizowana instalacja elektryczna
- radio z pilotem schowane pod dachem (bez CD ale na USB, SDcard i AUX)
- odpowietrzenie mostów
- zabudowany kompresor powietrzny ze zbiornikiem
- uchwyt na 10" komputer
- uchwyt na napoje na tunelu środkowy
- schowek w podłokietniku
- zabudowa bagażnika (łóżko składane 2 osobowe, zasłonki, półka, oświetlenie wewnętrzne
- Pokrowce LMT na fotelach z cordury, a fotele bujane jak w wersji 3d
- oświetlenie dodatkowe przód i tył
- instalacja pod radio CB Antena Lemm 1200 i głośnik nad uchem kierowcy
...i kto by jeszcze spamiętał co było robione na bieżąco by jeździło się lepiej...
Samochód oddajemy wraz z całym sprzętem off-roadowym (m.in. Hi-Lift, Łopata, szekle, taśmy)... i kluczami do krzyżaków 9/16 choć nam przydały się dopiero dwa razy (płaski + specjalna długa nasadka)

Czy auto wymaga wkładu finansowego? Dużego już nie, duże i drogie naprawy są już zrobione i zostały względne drobiazgi na które my już po pojawieniu się dziecka nie mamy czasu.
Do zrobienia:
- przednie mocowania budy z ramy (pod pasem przednim)
- przednie nadkola
- konserwacja całej ramy (tył już zrobiony)
- tarcze tył za jakiś czas przydało by się wymienić
Co może jeszcze się popsuć? Kto to wie... to jest legendarny Land Rover, jednak ze znanych i popularnych rzeczy: wiskoza, przekładnia kierownicza, pompa wody, pompa wspomagania

Na wszystkie pytania odpowiem z przyjemnością telefonicznie 501 374 855, na jazdę próbną zapraszam niestety na kraniec Polski czyli do Szczecina, jednak wydaje mi sie, że warto!
Cena 14.999zł do lekkiej negocjacji po jeździe próbnej!

wtorek, 15 maja 2012

Bagażnik = narośl na plecach disco

Bagażnik zjawił się w naszym aucie dość przypadkowo. Chęć posiadania była zawsze, jednak koszt zakupu i brak jednoznacznej konieczności (jazda w dwie osoby) odpychał podjęcie decyzji w czasie. Jednak kiedy nadarzyła się okazja postawiłem skorzystać. Dostałem propozycję pozyskania używanego bagażnika, problem polegał jednak w tym, że bagażnik musiałem sobie przywieźć z Warszawy. Jak się okazuje wysłać coś takiego kurierem to większa sztuka bo przekracza wszelkie standardowe wymiary jak i wagę. Jednak od czego są znajomi :) Czas sprowadzania wydłużał się z miesiąca na miesiąc, aż wreszcie znalazł się miły człowiek. Zalewiak poinformował mnie, że może przywieźć bagażnik w nocy z piątku na sobotę bo jadą z Meblowozem po auto do Kościana. Przejęcie bagażnika miało miejsce na stacji, gdzie obsługa musiała zrywać boki bo bagażnik przyjechał na dachu Skody Felicji, która wyglądała jak w pancerzu.Najważniejsze, że przybył wreszcie do Poznania!

Bagażnik to był kot w worku, bo znałem go tylko z jednego zdjęcia (jest powyżej) i opowieść Marcina Gerca, który widział go dawno temu i oczywiście twórcy czyli Paula Clarka z SST. Wszystko zapowiadało się pięknie: mocny, dwu poziomowy (choć wolałbym sprytną jedną platformę) z uchwytami do mocowania ładunku i ramą na halogeny przednie, którą można zdemontować.
Pierwsze wrażenie było bardzo dobre mimo panujących ciemności dostrzegłem kilka ciekawych spraw jak choćby łapy bagażnika i sposób ich skręcania oraz to, że poprzeczki są o przekroju prostokątnym, a nie jak zwykle to bywa okrągłym.

Reszta szczegółów została odkryta dopiero rano. Bagażnik został wykonany w bardzo przemyślany sposób i ma wiele drobiazgów które poprawiają użytkowanie. Belki prostokątne mają zastrzały dzięki czemu są jeszcze sztywniejsze. Na końcach oraz na środku w belki są wspawane rurki, przez które przetyka się szekle (potrzebne są specjalne), a na górnej powierzchni są nitonakrętki do których montuje się podłogę. Dolna podłoga jest wsunięta lekko pod belkę górnej części, dzięki czemu nie ma charakterystycznego kąta pomiędzy piętrami co w efekcie daje większa powierzchnię  na bagaż.

W bagażniku jest tylko miejsce na przednie oświetlenie dodatkowe, które montuje się do specjalnej ramy. Rama jednak ma małą wadę ponieważ przeznaczona jest do reflektorów okrągłych o max. fi 152mm. Dodatkowo mocno jest wysunięta do przodu co powoduje rzucanie dużej ilości światła na maskę i na podszybie przy stosowaniu reflektorów ze szklanym rantem (np. Wesem HO3). W chwili obecnej brak punktów mocowań oświetlenia bocznego i tylnego, ale zostanie to zmienione. Tylne lampy (tzw. kwadraciaki KLR5 Wesem) są przymocowane do ostatniej belki dzięki czemu są chronione i mam łatwy dostęp do regulacji kąta świecenia. Boczne lampy wymagają stworzenia uchwytów i wybrania właściwych lamp. Będą po dwie lampy na każda stronę co pozwoli na dokładne oświetlenie boków. Przydaje się takie rozwiązanie przy nocnych manewrach między drzewami lub przy wymianie koła.

Bagażnik został obity 12mm sklejką antypoślizgową, która jest  Przednia część na środku ma przykręconą listwę z oczkami systemu mocowania ładunku CITUS4x4. Tylna cześć ma wywiercone otwory pod szekle.

Bagażnik jest bardzo stabilny, ma na pierwszy rzut oka wysokie balustrady, jednak jest to lekkie złudzenie optyczne. Jedyną małą wadą jest dość mała odległość między bagażnikiem, a dachem co troszkę wzmaga hałas, a stał się on bardziej słyszalny po montażu podłogi.

Podsumowując - jest to bardzo fajny bagażnik o przemyślanej konstrukcji. Ciężkawy ale dzięki temu mocny i stabilny. Wykonany w sposób perfekcyjny co widać po spawach i wyjątkowych rozwiązaniach (łapy, poprzeczki, rama na oświetlenie). Jak się okazało też z czasem jest to bagażnik, który był oferowany przez LR w katalogu wyposażenia OFF-Road'owego i prawie byłby standardowym wyposażeniem dla Discovery w Camel Trophy. Jednak produkcja jednostkowa nie była wystarczająco korzystna cenowo, szkoda!

piątek, 11 maja 2012

GaPa radzi czyli poradnik sprzętowo - turystyczny

Poradnik postanowiłem stworzyć na potrzeby wielu pytań i uprościć dostęp do kompendium wiedzy na temat sprzętu turystycznego. Moim celem jest wskazanie plusów i minusów oraz tego na co należy zwrócić uwagę by dobrze wybrać. Nie mam zamiaru kierować poradnika na wybór konkretnych produktów ale zdjęcia pojawią się przykładów używanych przeze mnie. Z założenia to nie ma być koniec więc jeśli chcecie żeby jeszcze o czymś napisać, rozpisać to dajcie znać :) z przyjemnością to zrobię. (Artykuł jest też wyświetlany na stronach: landklinika.pl i passion4travel.pl)

Śpiwory
Śpiwory można dzielić pod kątem wypełnienia, sezonowości czy przeznaczenia do użytkowania, jak i kształtu.

Rys. [1] Śpiwory (koperta, puchowy, syntetyczny męski oraz syntetyczny damski)
Podstawowy podział moim zdaniem to podział pod kątem wypełnienia czyli:
Śpiwory puchowe – ciepłe i lekkie. Parametry termiczne można uzyskać przy mniejszej ilości wypełnienia niż w przypadku syntetycznych śpiworów. Dzięki temu są lżejsze i mniejsze po spakowaniu. Przy wyborze jednak trzeba zwrócić uwagę na rodzaj wypełnienia puchowego. Są dwa: kaczy i gęsi. Lepszy jakościowo jest puch gęsi i ma najlepsze właściwości grzewcze. Puch kaczy natomiast ma jedną podstawową wadę, a mianowicie mało przyjemne walory zapachowe.
Wadą łączącą wszystkie śpiwory puchowe jest duża wrażliwość na wilgoć, która powoduje niszczenie wypełnienia i utratę właściwości grzewczych.
Śpiwory syntetyczne – najbardziej uniwersalne, dostępne z różnym wypełnieniem (produkowanym przez różnych producentów np. DuPoint). Generalną zasadą jest włókno syntetyczne z rurkami wewnątrz, które wykorzystują powietrze zawarte w nich jako izolator. Śpiwory syntetyczne nie są zbyt lekkie, ale jest duży wybór pod względem termicznym jak i cenowym. Specjalne włókna nawet potrafią grzać mimo zamoczenia.


Podział sezonowy to inaczej podział temperaturowy:
  • Śpiwór jednosezonowy (letni) temperaturą komfortu do +5st. C
  • Śpiwór dwusezonowy (wiosna-lato) temperatura komfortu do 0st. C
  • Śpiwór trzysezonowy (wiosna-lato-jesień) temperatura komfortu do -5st. C
  • Śpiwór czterosezonowy (bardziej jednak zimowy) temperatura komfortu poniżej -5st. C

Do naszych celów optymalny wybór to śpiwór syntetyczny dwu lub trzysezonowy, ponieważ nie musimy zwracać aż tak uwagi na wagę (różnica około 30%), minusem jest większa objętość. Jednak odporność na wilgoć i niższa cena o około 50% to największe plusy.
Budowa śpiwora w przekroju wygląda następująco, a to też ma wpływ na ciepło ponieważ reguluje ona rozkład ociepliny w komorach.

Rys. [2] budowy komór w śpiworach (z portalu jak kupować)
W celu przedłużenia życia naszego śpiwora nie należy:
  • prać zbyt często (raz na rok), pranie powoduje przyspieszone zbijanie się wypełnienia.
  • zwijać go (najlepiej wkładać go do pokrowca tak, by za każdym razem był ułożony w worku inaczej żeby zapobiec wygniataniu się wypełnienia)
W celu podwyższenia walorów termicznych naszego śpiwora możemy użyć różnych wkładek, które pozwolą na dogrzanie i zwiększenie higieny użytkowania. Wkładkę można łatwo wyprać i wysuszyć (nawet w podróży). Wkładki są wykonywane z różnych materiałów i mają różne przeznaczenie:
  •  Bawełna - lekko grzejąca, bardziej higieniczna np. w hostelach o organicznym zaufaniu czystości lub jako alternatywa śpiwora w ciepłe noce.
  •  Polar - do dogrzewania śpiwora jednak bez znanych parametrów termicznych.
  •  Reactor (thermolite) - specjalna wkładką Sea To Summit, która podnosi komfort cieplny śpiwora o 8st. C - wadą jest cena.
  •  Jedwabne - idealna w gorący klimat gdzie jednak warto się czymś przykryć w nocy. Lekko chłodząca.
  •  CoolMax - zadanie jak jedwabnych, ale wykonana ze sztucznych materiałów.

Rys. [3] Wkładki do śpiworów

Ceny takich wkładek to zależnie od rodzaju i firmy wydatek rzędu 60zł do 200zł

Przy zakupie śpiwora warto zwracać uwagę w jaki sposób jest mierzony parametr jego grzania. Mądrzy ludzie wymyślili laboratoryjny sposób który otrzymał parametr normy EN 13537. Test opiera się na wykorzystaniu w kontrolowanych warunkach rozgrzanego manekina, w celu zasymulowania sytuacji, w której żywy człowiek korzysta ze śpiwora. Na podstawie testu uzyskuje się trzy wyniki temperaturowe dla każdego śpiwora:


T (EXTREME) - Najniższa temperatura, w której pojawia się ryzyko utraty zdrowia lub życia przez hipotermię (w odniesieniu do „standardowej kobiety” o wadze ok. 60 kg, umieszczonej w śpiworze, w pozycji embrionalnej)
T (LIMIT) - Najniższa granica przedziału zmiany, do której śpiąca osoba (w odniesieniu do „standardowego mężczyzny” o wadze ok. 70 kg, umieszczonego w śpiworze w pozycji embrionalnej) nie czuje chłodu.
T (COMFORT) - Najniższa granica przedziału komfortu, do której śpiąca osoba (w odniesieniu do „standardowej kobiety” o wadze ok. 60 kg, umieszczonej w śpiworze w pozycji zrelaksowanej (na plecach) po prostu nie czuje chłodu.

Rys. [4] Diagram odczuwania temperatur wg. EN13537 (diagram dla śpiworów TNF)


I na koniec chciałbym zwrócić uwagę na dobór śpiworów dla kobiet. Część z Was stwierdzi, że to przesada i wymyślanie producentów. Być może sądzicie, że wiele firm nie ma podziałów na śpiwory ze względu na płeć a kobiety bez problemów śpią od lat w standardowych śpiworach unisex. Jest dobrze, ale może być lepiej. Damskie śpiwory są konstruowane inaczej, a dokładniej są w troszkę innej rozmiarówce: tu węższe, tam szersze i z inaczej rozłożonym izolatorem wewnątrz. Na podstawie badań dołożono ociepliny w nogi i na plecy. Okazuje się, że tam najczęściej panie marzną. Producentami takich śpiworów są m.in. Deuter czy The North Face. Z ciekawości są też dostępne śpiwory dla dzieci lub śpiwory dwuosobowe.
Przedział cenowy śpiworów jest duży i zależy od konkretnych firm i użytych materiałów. Optymalny śpiwór syntetyczny to wydatek między 150zł a 300zł, śpiwór puchowy to wydatek od 350 zł.

Maty, karimaty i materace
Niby bagatela, ale to będzie wpływać na komfort spania i to nie tylko ten fizyczny, ale też termiczny. Dobra warstwa pod śpiwór to wygoda i izolacja od podłoża.
Karimata:
Teoretycznie im grubsza tym lepsza, ale trudniej ją zwinąć, zajmuje więcej miejsca i jest mniej poręczna w transporcie.
Zaletą karimaty jest cena bo przedział od około 20-30zł do 160zł (za super dobrą „firmówkę” Thrm-a-Resta). Z osobistego odczucia ta najdroższa faktycznie jest wygodna i bardzo dobrze izoluje, ale bez przesady, taka za 30zł też zrobi swoje J. Zaletą karimat jest ich bezawaryjność, a przy dużych uszkodzeniach można ją nawet zlepić taśmą.

Rys. [5] Karimata (Therm a Rest Z-liner)

Mata samopompująca:
Nowy pomysł to maty samopompujące. Co prawda już nie taki nowy, ale dopiero od paru lat są dostępne w przystępniejszych cenach. Przedział cenowy między 100zł a 150zł, to nada jednakl nie mało. Dobra mata samopompująca jest trwała, zgrzewana a nie klejona i faktycznie sama się pompuje. Tanim matom trzeba dmuchając dopomóc w rozprostowaniu, a często rano i tak są lekko pozbawione powietrza. Dobrą renomą z tańszych cieszą się decathlonowskie lub oryginalne Therm-a-Resty. Wadą jest możliwość przebicia i szansa na spanie przez wiele dni na prawie gołej ziemi…

Rys. [6] Mata samopompująca (Therm a Rest)


Materace dmuchane:
Mają średnie zastosowanie w turystyce ponieważ są grube, ciężkie i mało wygodne w rozkładaniu i składaniu (czasochłonne zajęcie). Wada tak samo jak przy samopompujących to możliwość uszkodzenia, a często są jeszcze delikatniejsze i wykonane z materiałów trudno sklejalnych (chyba, że jest to dobry PRL-owski gumowy materac, co można załatać butaprenem i kawałkiem dętkiJ)
Pamiętajcie, że wszystkie są wrażliwe na iskry, ciepło ogniskowe i można je tym sposobem trwale uszkodzić. Dlatego najrozsądniejszym wyborem będzie karimata o grubości około 10-12mm i wykonana z dość gęstej pianki typu EVA.

Torby, skrzynie, koszyki inne magazyny sprzętu
Torby
Po testowaniu skrzyń wojskowych odkryłem wspaniałą rzecz jaką są torby transportowe wykonane z grubego PCV lub Cordury. Zaletą ich jest niska waga, wytrzymałość i dopasowywanie się do kształtów przestrzeni bagażowej. Dodatkowo wiele z nich ma szelki dzięki czemu można nieść je jak plecak. Wada to ich cena (choć skrzynie nowe są wiele razy droższe, używane tańsze tylko o połowę). Osobiście używam torby Barel firmy Tatonka i Base Camp Duffle TNF-u. i Ortlieb Rac. 


Rys. [7] Torba z PCV (TNF Base Camp Duffel)


Skrzynie
Skrzyń jest wybór pełen: od plastikowych po metalowe, od nowych po demobilowe. Każde rozwiązanie łączy pewne zalety, a mianowicie w większości przypadków hermetyczność, czyli odporność na czynniki zewnętrzne jak woda i kurz. Zapewniają prawie lub wręcz 100% ochrony zawartości pod kątem mechanicznych uszkodzeń. Zniszczyć skrzynie nie jest tak prosto. Wadą jednak jest masa skrzyni już pustej, a co dopiero po zapakowaniu. Dodatkowo wymaga bezwzględnego łączenia jej z przestrzenią transportową w celu unieruchomienia. Warto też zwrócić uwagę na sposób otwierania. Wygodniej jest kiedy wieko jest uchylne i samo się trzyma po otworzeniu. Pozwoli to na używanie obu rąk do szukania zawartości, lub trzymania się jedną ręką bagażnika. W przypadku skrzyń BW (jak na trzecim zdjęciu poniżej) trzeba otwierać je w 4 punktach i coś zrobić z wiekiem. Nie zawsze jest na to miejsce żeby je położyć. Skrzynie najczęściej swoje zastosowanie znajdują na bagażnikach dachowych gdzie tworzą jednolitą zabudowę z łatwym dostępem i zapewniają ochronę zawartości przed światem zewnętrznym.


Rys. [8] Skrzynie transportowe (Peli z tworzywa i skrzynie wojskowe z aluminium)

Koszyki…
Koszyki małe lub duże w zależności od potrzeby składane lub stałe, na części zamienne lub żywność… Tak jak potrzebujemy i o ile potrzebujemy. Osobiście preferuję  składane, które używam jako magazyn żywności. Są przewiewne, pakowne i tanie w zakupie.
Szuflady
Szuflady to temat tabu w światku off-roadowym. Kiedy temat wychodzi na światło każdy zaczyna się drapać po głowie, bo od razu na myśl przychodzą czterocyfrowe liczby i to bliżej już tych pięciocyfrowych.
Szuflandia to wspaniałe rozwiązanie, bo pozwala na dobre zorganizowanie przestrzeni pod kątem porządku. Szuflada w samochodzie wyprawowym to jednak coś więcej niż ta biurowa czy w domu. Musi być wykonana bardzo porządnie, by na pierwszej dziurze zawartość nie uszkodziła dna a ciężar śpiący wewnątrz nie połamał prowadnic, które muszą pozwolić wysunąć całą szufladę o wadze nawet około 70kg. Ważnym elementem jest też zastosowanie odpowiednich zamków, by szuflada była zamknięta w czasie podróży i wygłupów w terenie, dlatego prawdziwe szuflady mają rączki z zamkami jakie są stosowane w samolotach.

Rys. [9] Szuflady (Własnego wykonania, African Outback, ARB, Black Widow)
Alternatywą jest oczywiście wykonanie szuflad samemu w domu ze sklejki, aluminium lub jeszcze innego materiału. Jednak pamiętajmy, że wykonanie prawdziwych szuflad, które zniosą ciężar, wodę, podskoki i wiele tysięcy kilometrów wymaga stosowania odpowiednich materiałów, które nie są już tanie. Może lepiej zainwestować w skrzynie transportowe i wykonanie wysuwanych platform, na których będą one mocowane z całą zawartością.

Garnki i wyposażenie kuchenne
Garnki – są takie jak lubimy, mogą być super turystyczne lub ich bardziej udomowione wersje. Wybór taki, że głowa boli jednak przestrzegałbym przed oszczędnością. Kiepskie garnki szybko ulegną zniszczeniu przez przypalanie, uszkodzenia mechaniczne i inne takie historie. Zdecydowanie odradzam naczynia tytanowe, które są przesadnie lekkie i koszmarnie drogie. Optymalne rozwiązanie to dobre aluminiowe z aluminium anodowanego lub nierdzewne ze stali nierdzewnej 8/10 lub 10/10. Bezwzględnie jednak uważam że na wyjazd należy zbierać patelnie do smażenia, bo żaden garnek nie jest w stanie jej zastąpić.

Rys. [10] Menażki (Meal Kit, X-bowl, Sherpa, Family Set)


Sztućce – tak samo jak przy garnkach wybór może być od domowych po turystyczne. Tak samo unikać tytanowych, bo cena zabija, a parę gramów więcej nie zrobi różnicy. Coraz popularniejsze są wszelkiego typu twory z tworzyw sztucznych. Zaleta to niska cena.

Rys. [11] Niezbędniki (metalowe, oraz lekkie i tanie z tworzywa)


Talerze – temat po części zbędny, bo można użyć miski, menażki czy garnka, w którym się wcześniej gotowało, ale czasem szykujemy obiad dla paru osób. Tu z pomocą przychodzi także tworzywo, a najbardziej wdzięcznym chyba będzie lexan i melamina. Także przyzwoicie tanie, lekkie i nietłukliwe.
Z dodatkowych rzeczy kuchennych warto pamiętać o nożu kuchennym, bo scyzoryk na dłuższą metę  jest mało wygodny do cięcia np. chleba. Do kompletu także warto zabrać deskę do krojenia i przyprawy popakowane w hermetyczne słoiki np. lexanu.

Palniki, kuchenki
Kuchenki turystyczne podzieliłem ze względu na źródło zasilania, ponieważ tak jest najprościej. Przy wyborze maszynki należy się sugerować w pierwszej kolejności źródłem zasilania i dostępnością tego medium w rejonie świata w który się wybieramy.
Gazowe – najbardziej znane i najpopularniejsze. Zaletami to cena zakupu i dość duża dostępność butli z gazem do nich.
„Starego typu” z butlą gazową do napełniania, dobry patent ponieważ jest wybór kilku pojemności (od 1 – 5kg), do tego mały wybór palników, ale wystarczający ( jednopalnikowa mała lub duża przykręcana do butli, dwupalnikowa przykręcana na butlę, dwupalnikowa wolnostojąca często w formie zamykanej tzw. walizki) cena od 25 do 75zł, a walizki za około 300zł.
„Turystyczne” – spory wybór palników w cenie od 89 do 200zł. Palniki występują w dwóch standardach butli. Czyli tzw. Campingaz i Primus, który można łączyć z butlami czy palnikami takich firm jak Markil, Coleman, Karimor, GoSystem i jeszcze kilkoma. Butle występują w 3 pojemnościach czyli 100g, 225g i 450g. Kartusze są dość drogie, ale małe i dość wydajne, do tego do rozłączenia w dowolnej chwili dzięki temu, że mają zawór zamykający. Ich wadą jednak jest brak możliwości legalnego napełniania, co czyni z nich jednorazówki. Palniki są tylko w wersji jednopalnikowej o dość dużej mocy (2000 do 3500W) dzięki czemu litr wody można zagotować w około 2,5 do 4 minut. Butle są dostępne raczej w sklepach „turystycznych” w Polsce (oba systemy). Na świecie bywa różnie, ale w krajach skandynawskich patent primusa jest wszechobecny, campingaz natomiast prawie nieosiągalny. A na południu Europy odwrotnie (Francja, Włochy, Hiszpania) campingaz dostępny często nawet na stacjach benzynowych. Ale na takie braki rozwiązanie znalazła firma Primus, która wyszła naprzeciw turystom i produkuje palniki w tzw. wersje Duo które można zasilać katuszami Campingaza jak i Primusa. Wydajność czasowa takich butli może nie jest powalająca, ale mała butla (225g) stacza na 2-3 godzin, a duża (450g) na około 4-6 godzin gotowania w zależności warunków atmosferycznych jak wiatr, temperatura oraz wysokości na jakiej się znajdujemy.

Rys. [12] Palniki gazowe turystyczne (Primus, Campingaz i GoSystem)

‘Małe walizki’ zasilane „dezodorantem” – małe płaskie maszynki w walizeczkach, łatwe do transportowania, dość bezpieczne. Dają możliwość postawienia dość dużego garnka. Dzięki temu, że są niskie mają sporą stabilność. Butle są dość małe bo 250ml ale dość tanie bo ceny się wahają między 6 a 16zł. Dostępność paliwa specyficzna, w sklepach turystycznych generalnie brak, czasem na dużych stacjach benzynowych gdzie parkują tirowcy. Ale różnie bywa więc wypada mieć zawsze zapas. Osobiście miałem już raz sytuację gdzie w doszło do samootwarcia się zaworu w kartuszu czasie transportu. Spowodowało to wyciek gazu z kartusza choć był teoretycznie rozłączony. Maszynki dostępne generalnie na Allegro w cenie od 50 do 100zł i niektórych sklepach internetowych.

Rys. [13] Palnik gazowany pakowany w walizkę (Campingaz Bistro)

Benzynowe – zasilane benzyną, czyli paliwem dość łatwo dostępnym i w każdej części świata. Tanie w eksploatacji, ale dość drogie w zakupie bo jest to wydatek rzędu 300-500zł. Gotowanie wymaga trochę wprawy w rozpalaniu, ale odwdzięczy się bezproblemowym dostępem do paliwa.

Rys. [14] Palniki benzynowe (Coleman)

Multifuel – maszynki wielopaliwowe, dzięki specjalnej konstrukcji i stosowaniu dysz o różnej średnicy wylotowej dostosowanej do gazu, benzyny lub alkoholi i do ropy. Maszynki bardzo uniwersalne, ale koszmarnie drogie (bo dobra maszynka to wydatek około 600zł). Zalet nie trzeba przedstawiać bo są wymienione powyżej. Konstrukcja to niski palnik o zwartej budowie co czyni go idealnym partnerem podróży samochodowej czy pieszej.
Rys. [15] Palniki typu multifuel (Primus MultiFuel, OniFuel i GoSystem FlexFuel)


Ze względów ekonomicznych zakupy optymalnym wyborem jest palnik gazowy. Jeżeli do samochodu to klasyk z butlą do napełniania, a jak też do turystyki pieszej to jakiś Primus lub Campingaz. Dla zamożniejszych i podróżujących po odległych pustyniach albo latających samolotami na początek wyprawy proponuję palnik benzynowy lub multipaliwowy. Wynika to z zakazu transportowania butli gazowych samolotem nawet w bagażu głównym.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o rodzaju czajnika jakim jest Kelly Kettle, który standardowo jest do gotowania wody, ale po zastosowaniu przystawek – dostawek także można gotować. Osobiście widzę, że należy używać bardziej do gotowania wody. Zakup możemy warunkować jako gadżet, który fajnie wygląda wieczorem przy gotowaniu ale śmierdzący w samochodzie jak mawiają głosy społeczeństwa. Ja jednak, oprócz magicznego wyglądu, cenię w nim szybkość gotowania i łatwość znalezienia opału. Jest dobry do gotowania wody i oszczędzania gazu w palniku do tej czynności, jednak gotowanie posiłków pozostawię dobrej maszynce gazowej.

Rys. [16] Kelly Kettle

Namioty
Namiot to nasz dom na cały czas podróży. Od jego powierzchni, wysokości i łatwości rozbijania jak i składania może zależeć czy urlop będzie przyjemny. Podział będzie lekko partyzancki, ale uważam że nie ma sensu rozwodzić się nadmiernie nad podziałem i opisem namiotów ekspedycyjnych.
Małe namioty turystyczne – są to przeważnie 2 lub 3 osobowe namioty typu iglo. Dostępne w dużej ilości konfiguracji wysokości, z przedsionkiem lub bez są produkowane przez wiele firm. Dobry namiot to wydatek od 250 do 1000zł. A warto wydać więcej, bo to sprzęt na lata i ma przetrwać cały wyjazd, a najlepiej kilka wyjazdów. Popularne rozwiązanie to namioty typu 2 sekundy z Decathlonu. Dobra cena, łatwe i efektowne rozkładanie to duży PLUS, jednak gabaryt po spakowaniu jako dość duże koło stwarza problemy zwłaszcza gdy jeździmy na spływy kajakowe czy w góry z plecakiem. Tu lepiej wybrać klasyczne iglo. Osobiście uważam że najlepsze namioty są od firmy Marabut, które nadal produkowane są w Polsce tyle, że dość drogie, optymalnym wyborem są czeskie Hanahy, które mają parę segmentów cenowych.

Rys. [17] Namioty turystyczne (Marabut Baltoro oraz Quechua 2 sec)


Duże namioty rodzinne – wygodne na dłuższe obozowanie bo można zorganizować przestrzeń życiową jak kuchnia, sypialnia i oddzielić się od dzieci. Jednak mało wygodne do codziennego rozbijania, do tego ciężkie, duże po spakowania i drogie…

Rys. [18] Namioty rodzinne (Coleman)


Namiot dachowy – dla wielu lans, ale funkcjonalności to nie można mu odebrać. Łatwy i szybki w rozkładaniu, do tego całe wyposażenie (rozłożone śpiwory) można mieć w środku, dzięki czemu zyskujemy przestrzeń w bagażniku. Oczywiście ma też wady. Pierwszą z nich jest cena, bo wydatek powyżej 2500zł, a drugą to podwyższenie środka ciężkości (auto staje się mniej stabilne w zakrętach). Ostatnim minusem jest przeznaczenie dla 2 dorosłych osób ew. z małym dzieckiem.

Rys. [19] Namioty dachowe (Eezi Awn i Autohome)


Sypialnia w aucie może być alternatywą dla namiotowego życia. Opisy znajdziecie w Patentach więc nie będę się rozwodził nad zaletami konstrukcji. Plusem takiego rozwiązania jest brak konieczności suszenia namiotu, ale mała przestrzeń może być klaustrofobiczna. Zabudowa łóżka pozwala także na dobra organizację bagażnika, lecz wprowadza ograniczenia jak dwuosobowość,  ew. konieczność przekładania bagaży by rozłożyć łóżko.

Rys. [20] Sypialnia w samochodzie (projekt by Andziasss)

Oświetlenie podręczne...
Latarkowy temat znany chyba każdemu od dawien dawna. Teraz w dobie szukania oszczędności rynek zdominowały latarki z LEDami, ale czy każde są dobre? Czy warto kupić najtańszą  tylko dlatego że ma leda? A może pomyśleć o jeszcze innych sposobach?! Kilka najciekawszych opisałem poniżej.

Latarki ręczne - chyba każdy zna z przeszłości, teraz generalnie wyparte z rąk przez czołówki. Ale ja uważam, że nie warto z nich zupełnie rezygnować pomimo wielu wad jak wielkość, waga i zajmowanie ręki. Latarki te dają często lepsze światło, mocniejsze i dalsze, a dodatkowo pozwalają w lepszych wersjach na regulację skupienia strumienia światła. Osobiście jestem fanem Mag-Lita który może już trochę przestarzały ale odmłodził swoje latarki przez stosowanie diodowych żarówek, które pozwoliły uzyskać ogromną moc i długi czas świecenia

Rys. [21] Latarki ręczne (MagLite i latarka led-owa z dynamem)


Czołówki – najbardziej znane, bo wygodne, małe i energooszczędne. A teraz nawet i coraz tańsze… Na rynku mamy wiele firm i czołówkę diodową można kupić za parę złotych, jednak są to zwykłe diody w tandetnym pudełku z kiepskiego plastyku. Od ponad 14 lat używam czołówek i to jednej firmy z kilkoma próbami wynalazków.  Firma znana chyba wszystkim, a na pewno tym którzy choć trochę znają sprzęt turystyczny. Moim faworytem jest marka Petzl ponieważ robi bardzo dobre czołówki w przedziale cenowym od 60 do 600zł czyli każdy może znaleźć coś dla siebie. Osobiście używam moim zdaniem dwóch najlepszych modeli. Najlepszych bo nie są najdroższe a do moich potrzeb w 300% wystarczające. Pierwsza to najtańszy i najprostszy model Tikkina a drugi to Tikka XP.

Tikkina daje piękne rozproszone światło, jej czas świecenia to ponad 100 godzin a cena 64zł wraz z bateriami alkaicznymi w komplecie i dwoma poziomami świecenia.

Rys. [22] Latarka czołowa (Tikkina2 Petzl)


Tikka XP – uniwersalna bo posiada światło skupione i rozproszone po zastosowaniu przesłony, nadal mała, czyli dobra żeby zawsze mieć ją przy sobie i długo świecąca dzięki 3 poziomą świecenia.

Rys. [23] Latarka czołowa (Tikkia XP2 Petzl)


Obok firmy Petzl można się zainteresować czołówkami Silvy, LedLensera, Black Daiimonda, Varty, czy Mactronika (ale tylko serii PRO) reszta obawiam się, że może być tańsza, ale czy dobra? A najważniejsze żeby czołówka działała wtedy kiedy będziemy jej potrzebować, a nie przy zakupie w sklepie.
Lampy namiotowe elektryczne - lampy do oświetlania namiotu choć nie tylko, są to na ogół latarki z inaczej wykonanym odbłyśnikiem, lub wręcz bez niego. Dzięki temu lampa taka daje światło rozporoszone w koło i może oświetlać wiele miejsc, ale nie przesadnie rażącym światłem. Lampki te można kupić od parunastu złotych i zapewnić sobie bezpieczne oświetlenie w namiocie przez wiele dni, ponieważ w nich też już są stosowane diody. Super latarki namiotowe mają wbudowane akumulatorki i mogą być ładowane z sieci lub gniazda zapalniczki i sterować nimi zdalnie pilotem. Jednak wtedy trzeba się liczyć z wydatkiem nawet i 200zł

Rys. [24] Lampy namiotowe elektryczne (akumulatorowa, składa i taka najprostsza nieskładana)


Lampy gazowe - rzadko używane ponieważ są drogie w zakupie, ale czy na pewno? Lampę można kupić już za 60zł tyle że na stare butle turystyczne, takie małe do Primusa czy Campingazu to trzeba liczyć się z wydatkiem powyżej 150zł, ale warto bo będzie jasno wieczorami na kampingu, lub przy wieczornym serwisie samochodu. W ofercie znajdzie się lampy z kloszami metalowymi czyli bezpieczniejsze w transporcie tyle że dające trochę mniej światła.

Rys. [25] Lampy gazowe (z kloszem szklanym lub metalowym)
Świecenie odbywa sią przez spalanie gazu w specjalnej koszulce, która jest bardzo krucha po wypaleniu czyli przygotowaniu jej do procesu świecenia. Tym samym mogę od razu wspomnieć o kolejnym źródle światła jaki może być.
Lampa naftowa - lampa naftowa w mojej myśli to nie taka zwykła lampka knotowa, jak pewnie każdy gdzieś widział. Myślę tu o lampach zasilanych naftą, która ze zbiornika wydostaje się pod ciśnieniem. Lampy te są przepiękne w wykonaniu, mają dużo akcesoriów i dość sporą wydajność, bo około 8h świecenia z 1l nafty. Światło jakie daje jest wręcz oślepiające, ale przy stosowaniu odpowiedniego klosza można nad nim zapanować. Lampa idealnie nada się do napraw nocnych jeśli nie chcemy używać 12V do zasilania oświetlenia, czy też oświetlenia stołu w czasie wieczornej integracji. Wadami lamp gazowych i naftowych jest wytwarzanie wysokiej temperatury i korzystanie z otwartego ognia, co wymusza w nas wzmożoną ostrożność p.poż przy użytkowaniu.

Rys. [26] Lampy ciśnieniowe na naftę (Coleman, Petromax i żarowa koszulka „mantla”)
Światła chemiczne - to ostatni sposób rozjaśnienia okolic. Światło chemiczne ma sporo zalet ponieważ jest tanie, małe i wystarczające do zasygnalizowania jeśli chcemy coś oznaczyć, lub tylko lekko podświetlić namiot. Wada jest jedna a mianowicie nie można zatrzymać procesu chemicznego... świeci do końca. Są różne wielkości, kolory i czasy świecenia. Czas świecenie nie wpływa jednak na jej moc.

Rys. [27] Światło chemiczne (różne kolory, rozmiary i czas świecenia)

Noże, scyzoryki i multitoole
Kolejny gadżet czy narzędzie? Zwykły nóż ma jednoznaczne przeznaczenie służy do krojenia czy smarowania podczas szykowania jedzenia. Wybór noży jest ogromny pod kątem firm, cen czy też wykończenia. W asortymencie są noże składane i nieskładane. Wybór zależny od indywidualnych preferencji. Pytanie jednak rodzi się jakie przeznaczenie mają scyzoryki i multitoole?
Scyzoryk kojarzy się pewnie większości zależenie od daty urodzenia albo z polskim Gerlachem lub Szwajcarskim Victorinoxem, znanym z wyposażenia wojska szwajcarskiego. Dlaczego zainwestować w dobry scyzoryk? Bo firma Victorinox daje dożywotnią gwarancję na swoje scyzoryki (nawet wymienią złamane ostrza za darmo), a jeżeli zgubimy wykałaczkę lub pęsetę możemy je dokupić razem z zapasowym długopisem, mini śrubokrętem chowanym w korkociąg czy też szpilką. Do kompletu można dokupić jeszcze akcesoria jak pokrowce, łańcuszki, ostrzałki czy oliwkę do smarowania.

Rys. [28] Scyzoryki firmy Victorinox (Spartan, Craftsman, Expedition Lite)


Drugą firmą jest bliźniacza marka czyli Wenger, która dzielnie walczy na rynku i podbija go profilowanymi okładkami i antypoślizgowymi wstawkami co jest znakiem rozpoznawczym tej firmy.
Scyzoryki dzielą się pod względem wielkości i występują w 4 rozmiarach (Victorinox). Najmniejsze to podręczne scyzoryko-breloczki, potem troszkę większe 84mm długości i następnie klasyczne 91mm. Na koniec te z dużymi ostrzami (110mm), w których są blokowane ostrza. Wszystkie łączy jakość i perfekcyjna ostrość, więc należy uważać na paluszki.
Przy wyborze scyzoryka nie wzorowałbym się na MacGyverze, jeżeli chcemy go nosić zawsze w kieszeni. Duży scyzoryk, a raczej gruby, ma dużo funkcji, ale waga i szerokość zmniejszaja poręczność przy wkręcaniu, cięciu czy też wykorzystaniu z jednej ponad 30 funkcji.
Osobiście jestem zwolennikiem dużych noży tzw. one-hand, które można otworzyć jedną ręką dzięki zastosowaniu otworu na kciuk. Mają one na wyposażeniu podstawowe funkcje jak otwieracz do konserw, butelek jakieś śrubokręty i nożyczki. Dla amatorów win oczywiście jeszcze korkociąg. Taki podstawowy zestaw umożliwia śmiałe wykorzystanie go jako noża kuchennego.

Rys. [29] Duże scyzoryki firmy Victorinox (One-Hand Master RT i Atlas)


Multitool – to prawdziwy przyjaciel pozwalający często coś wykombinować dzięki wbudowanym kombinerkom. Rynek jest zawalony wieloma produktami tej kategorii, ale jakość przedstawiają 3 główne jakim są Leatherman, Gerber i Victorinox. Każda z firm ma swoje autorskie rozwiązania, ale łączy je jakość wykonania i materiały najwyższej jakości. Zależnie od firmy i modelu otrzymamy różne funkcje, ale w każdym znajdziemy kombinerki, nóż śrubokręt i często jeszcze otwieracze do konserw lub butelek. Przedział cenowy to kilkaset złotych wartych wydania.

Rys. [30] Multitool’e przegląd najpopularniejszych (Leatherman, Gerber, Victorinox)

Lodówki
Wyposażenie na dłuższe wyjazdy do ciepłych krajów, jako numer jeden na liście. Bez niej jeżeli chcemy obcować w 100% z naturą w Afryce, Albanii czy Chorwacji nie mamy szans na zachowanie jedzenia w stanie zdatnym do spożycia. A dodatkowo jaką radość sprawi wypicie zimnego soku, wody czy piwa wieczorem.
Ale w czym chłodzić to wszystko? Pytanie łatwe, ale odpowiedź trudna ponieważ znowu spotykamy się oko w oko z wyborem zależnym od zasobności portfela i ilości długich wyjazdów czyli wybieramy chłodziarę lub lodówkę.
Chłodziarki oparte z reguły na ogniwie Peltiera, gdzie za odprowadzenie ciepła z układu odpowiedzialny jest aluminiowy radiator i wentylator wymuszający obieg powietrza. Rozwiązanie proste i skuteczne jednak o ograniczonej wydajności, ponieważ takie chłodziarki obniżają temperaturę w środku o 12 do 16st. C w porównaniu do temperatury otoczenia. Często jest to wystarczające by przetrwać. Zaletami takich chłodziarek jest przystępna cena i duży wybór pojemności oraz sposobu ich otwierania. Warto się zainteresować tymi, które można zasilać nie tylko z 12V ale także i z gniazdka w domu. Do wersji tylko 12V można dokupić stosowny konwerter. Koszt takiej chłodziarki to często 100 do 400zł zależnie od firmy i wielkości ew. zakup konwertera to dodatkowe 80 do 160zł 

Rys. [31] Chłodziarki samochodowe (Campingaz Powerbox 30l i Smart 21l oraz Waeco)


Lodówki kompresorowe to zminiaturyzowane lodówki domowe, które są nie tylko przystosowane do zasilania prądem stałym 12V, ale także ich konstrukcja pozwala przetrwać kompresowi i całemu układowi chłodzenia pracę w trudnych off-road’owych warunkach, gdzie gładkość asfaltu jest rzadkością. Kompresor pozwala na dużo większe zakresy chłodzenia, a niektóre nawet i mrożenia. Jak wielkie zdziwienie może być znajomych kiedy na środku pustyni po paru dniach od cywilizacji będziemy pić drinki z lodem.
Lodówki kompresorowe jednak mają przez swoje skomplikowanie wadę cenową, ponieważ za podstawowe lodówki trzeba wydać około 1500zł, a za dużą lodówko-zamrażarkę nawet i 5000zł.

Rys. [32] Lodówka kompresorowa


Najbardziej znane firmy to ARB, WAECO, ENGEL, czy Bushman z chłodziarek warto też zwrócić uwagę na Campingaza. Do dużych lodówek warto mieć dla ułatwienia życia systemy montażowe, które pozwalają na wysuwanie i łatwiejsze szukanie zawartości. Dobre lodówki wyposażone są w system monitorowania stanu akumulatora (przy tańszych warto zakupić go samemu), by pozostawić bezpieczną ilość prądu na rozruch. Powinno się posiadać drugi akumulator, który zapewni zasilanie na postojach, a nie tylko w czasie jazdy.

Zdjęcia pochodzą ze stron producentów takich jak: Primus, Campigaz, GoSystem, Waeco, Leatherman, Victorinox, ARB, Black Widow, Gerber, Petromax, The North Face, Peli, Therm a Rest, Tatonka, Decathlon, Marabut, Mactronic oraz z portali i sklepów pangaea-expeditions.com, rangershop.pl, landklinika.pl, wgl.pl, trekkersport.com.pl, lesneoko.pl

środa, 9 maja 2012

Spawanie ramy bo ruda jest wredna...

Przy ostatnich pracach na kanale dokonałem ogólnego sprawdzenia stanu ramy po zimie. Z roku na rok pojawiają się jakieś wykwity rdzy, które należy przeczyścić i zakonserwować. W tym roku jednak jakoś sporo się pojawiło rudych plamek, gorsze jest to, że pojawiła się dziura w dolnej części ramy. Przy ostukiwaniu okazało się, że dziura jest bardzo dużą i przechodzi w kilka mniejszych przy mocowaniu tylnego wahacza, a na wysokości mocowania górnego amortyzatora znalazłem dwa dość sporawe pęknięcia idące od dołu do góry ramy co nie wróżyło zbyt dobrej przyszłości.

Pierwsze wizje były dość kiepskie bo zapowiadała się przekładka ramy, a to równa się spore koszty, bo jak robić to porządnie, a jak porządnie to wymiana wszystkich gum na dobry początek. Robocizna to też spora góra grosza bo pracy jest bardzo dużo i może to zająć około 3 do 5 dni. A jak wiadomo w starych Land Roverach nie można niczego przewidzieć, a może raczej należy spodziewać się wszystkiego.

Dlatego ze względów kosztowych i potencjalnego czasu przygotowania "nowej" ramy podjąłem decyzję o połataniu starej. Tym bardziej, że zaoferował mi pomoc kolega ze Szczecińskiego forum, który znany jest z odbudowy przypadków w ciężkim stanie. A do tego znany jest z wysokiej jakości spawania, ponieważ wykonuje na co dzień różne konstrukcje ze stali, aluminium i inoxu. 

Akcja rozpoczęła się od demontażu podłogi (dobrze, że mam całą powierzchnię z Alu ryfla), następnie zdjęcie koła, amortyzatora (który okazało się, że jest już skończony) sprężyny i górnego mocowania amortyzatora. Po tym wszystkim okazało się, że rama nie jest, aż tak skorodowana, a mimo to pęka. Przy czyszczeniu wyszło kilka małych dodatków przy mocowaniu budy do ramy i mocowaniu wahacza. 
Jednak naprawa tego nie była już trudna i po czyszczeniu i wycięciu ognisk rdzy zostały wspawane łatki z blachy 2mm. Ze względu na dobry stan ramy pęknięcie zostało pospawane i na nią nałożona 2mm grubości blacha. Blacha jest wspawana wzdłuż górnej krawędzi ramy, mocowania górnego sprężyny, mocowania budy do ramy. Następnie blacha została przegięta wzdłuż dolnej powierzchni ramy i zaspawana po krawędziach. Miejsca noszące lekkie ślady korozji (powierzchniowej) zostały pokryte środkiem wiążącym, na to podkład antykorozyjny i warstwa bitexu. Mam nadzieję, że po zakończeniu konserwacji ramy nie będę miał już więcej takich prblemów.

piątek, 4 maja 2012

Uchwyt na komputer w Disco 200Tdi

Wraz z rozpoczęciem użytkowania OziExplorera powstała potrzeba użytkowania większego urządzenia. Początkowo była wizja użytkowania dużej nawigacji z 7" ekranem, jednak ozi pod systemy Win CE itp. nie daje pełnych możliwości. Czyli pora szukać czegoś z systemem "normalnym" czyli na Windows XP lub nowszy. Początkowo testowany był tablet WebDT 388 z ekranem 9", ale zbyt wolny procesor mała ilość ROMu i RAMu (po 512MB) powodowało, że przy AM i Ozim tablet się zawieszał lub resetował. Najgorsze jest to, że działo się to w momentach kiedy nawigacja była najbardziej potrzebna.

Skoro WebDT nie sprostał zadaniom, poszukiwania trwały dalej, a że przyszedł czas zakupu nowszego komputera to wybór stał się oczywisty - tani, mały i lekki 10 calowiec. Moje wymagania były niewielkie, bo podstawą była cena i przyzwoite możliwości sprzętowe i system operacyjny, trafił się Win7 starter. Tak też się stało, zbieg okoliczności skierował mój wybór na Toshibe NB250, który kosztowała 999zł. Do szczęścia brakowało tylko komunikacji Bluetooth, ale i to nie jest problem. Został kupiony moduł mini BT na USB. Skoro jest sprzęt pora zamontować go w samochodzie. Początkowo wykorzystałem rozwiązanie podpatrzone z Fabryki Przygód, czyli komputer na półce przypięty ekspanderem między cykorłapką, a obudową zegarów. Miejsce dość optymalne, ale pojawiało się sporo refleksów i duża wrażliwość na promienie słoneczne czyli problemy z odczytem :(

Rozpocząłem poszukiwania gotowego uchwytu, ale ceny są bardziej niż straszne. Do wyboru z rozwiązań, które mogą przeżyć w samochodzie 4x4 poruszającym się w terenie mamy dwa. Jednak cena jest dość przygniatająca. Można wybrać uchwyt Amerykańskiego RAMa, do którego oczywiście mamy dostępne dodatkowe akcesoria. Uchwyt kosztuje około 1000zł i mimo dobrej recenzji jaką jest stosowanie takich uchwytów przez amerykańską policję nie miałem zamiaru wydawać tylu szelestów. Dodatkowo uchwyt RAMa jest dla mnie zbyt masywny, oraz wymaga zbyt dużej ingerencji przy montażu. Jednak dla kogoś kto ma sporo miejsca i zielonych w portfelu RAM przygotował cały arsenał akcesoriów http://www.ram-mount.com/
Druga opcja znaleziona na allegro. Cena już przyjemniejsza bo 500zł, fajna funkcjonalność pełne spektrum ustawień. Obrotowa podstawa komputera w kierunkach 3D, noga składa się z 2 części dzięki czemu łatwo jest regulować wysokość i zasięg. Kolejnym plusem to łatwy sposób mocowania do samochodu wykorzystując np. śruby mocujące fotel do podłogi. Całość bardzo ładnie wykonana i
 
Jednak dla mnie przyjemność jest z tworzenia i wykonania czegoś samemu. Mimo, że czasem trzeba poświęcić na to więcej czasu. Przeszukując zasoby własnego dysku znalazłem kilka już rozwiązań istniejących i bazując na nich rozpocząłem prace ślusarskie. Czyli cięcie, gięcie, wiercenie i nitowanie.

Po wykonaniu bardzo odręcznych pomiarów udałem się do castoramy i kupiłem 1m rury aluminiowej 25x2mm. Najlepiej było by ją wygiąć, ale w domowy sposób jest to niemożliwe. Dlatego wersja alfa jest wykonana w dość siermiężny sposób przez nacięcie rury, zagięcie i nitowanie. Wersja Beta będzie już bardziej spawana czyli ciut sztywniejsza i co najważniejsze dokładnie taka jak ma być. W tej chwili są potrzebne małe poprawki jak wypoziomowanie stolika oraz dłuższą rurkę pionową, która będzie przykręcona do tunelu skrzyni biegów. Górne mocowanie zostanie w tym samym miejscu czyli korzystam ze śrub cykorłapki, dzięki czemu nie dziurawię tapicerki. Sama podstawa pod komputer to sklejka antypoślizgowa, do której komputer mocowany jest taśmą z rzepem w koło komputera i podstawki oraz są 2 ograniczniki z aluminium (przedni i boczny). Boczny jest dodatkowym uchwytem w którym jest wywiercony otwór prze który przechodzi wtyczka od zasilacza.

Po pierwszych testach jest dobrze czyli komputer jest stabilnie trzymany, brak nadmiaru światła co ułatwia odczyt z ekranu i pozycja która odsłoniła narożnik auta czyli bezpieczniej można poruszać się w ciasnym terenie gdzie potrzebne jest widzenie pełnego obrysu auta... Teraz tylko wykonać poprawioną wersję beta, gdzie wewnątrz rurki będzie wprowadzony kabel, którym będzie zasilane gniazdo zapalniczki pod spodem blatu oraz wentylator który wymusi lepszy przepływ powietrza pod komputerem, a w efekcie lepsze chłodzenie!